W ostatnich dniach zrobiło się dość głośno odnośnie - nieokreślonego w zakresie daty, sygnatury, dokładnego oznaczenia sądu - wyroku, który miał zapaść w przedmiocie powództwa operatora telefonii komórkowej wniesionego przeciwko klientowi tejże sieci, oddalonego ostatecznie, rzekomo prawomocnie.
Sprawę nagłośniono w kontekście tego, że oddalone powództwo miało dotyczyć żądania przez operatora zapłaty kary umownej przewidzianej w sytuacji wcześniejszego rozwiązania umowy terminowej przez klienta.
Stan faktyczny stary jak świat i znany chyba każdemu, kto posiada abonament telefoniczny. Operator daje telefon taniej - a klient "uwiązuje się" do operatora obwarowaniem w postaci zapisu dotyczącego kary umownej; chcesz uciec od operatora - płacisz, zazwyczaj stosowną część udzielonej zniżki na dane urządzenie, przeliczoną proporcjonalnie do różnicy pomiędzy okresem, na jaki zawarto umowę, a czasem pozostałym do jego upłynięcia.
Sprawę opisał na początku grudnia Dziennik Internautów, zastrzegając, iż powołuje się na niejaką Gazetę Lubuską. Trudno dociec, o co dokładnie chodzi - jako że Gazeta Lubuska strzeże swych zasobów i udostępnia je za opłatą wróć! z niezrozumiałego powodu widzę teraz artykuł cały :)
Mecenas Drobek dokładnie przyjrzała się umowom na świadczenie usług sieci telefonii komórkowej, której operator zażądał kar umownych od abonenta. Okazało się, że kara finansowa miała być zapłatą za to, że abonent nie utrzymuje już w aktywności swoich kart sim. Taki właśnie obowiązek nakładała na niego umowa. Utrzymanie w aktywności kart sim leży jednak w gestii operatora, a abonent płaci jedynie za świadczone mu usługi telekomunikacyjne. – W umowach doszło więc do obejścia prawa i naliczenia kar umownych pod pozorem naruszenia świadczenia niepieniężnego czyli utrzymania karty sim, co leży tylko w gestii operatora – tłumaczy mecenas Drobek. Sąd po zapoznaniu się z materiałami oraz umowami przyznał rację przedsiębiorcy z Wolsztyna. Uznał, że w warunkach umów doszło do obejścia prawa pod pozorem nałożenia na abonenta obowiązku utrzymywania w aktywności kart sim. – Obowiązek abonenta sprowadza się jedynie do opłaty za świadczone usługi – tłumaczy adwokat z Zielonej Góry. Kartę sim w aktywności ma utrzymać operator i tylko on ma do tego niezbędne narzędzia. Wyrok jest prawomocny. Obowiązek utrzymywania w aktywności kart sim znajduje się praktycznie we wszystkich umowach sieci komórkowych w kraju, a jest konstrukcją sztucznie wykreowaną przez operatorów sieci komórkowych tylko po to, aby naliczać kary umowne za zrywanie umów – tłumaczy mecenas Drobek.
Klient miał zawrzeć kilkanaście umów abonamentowych, po czym w trakcie przewidzianego umową okresu świadczenia na jego rzecz usług przez operatora komórkowego zdecydował się na ich zerwanie - co spowodowało po stronie tegoż operatora wystąpienie z żądaniem zapłaty stosownych, wynikających z umów, kar umownych. Cytując, żeby być precyzyjnym:
Adwokat reprezentująca przedsiębiorcę ustaliła, że kara finansowa miała być zapłatą za to, iż abonent nie utrzymuje już w aktywności swoich kart sim. Rzecz w tym, że utrzymanie kart SIM w aktywności to jest sprawa operatora. Skoro tak, to abonent płaci jedynie za świadczone mu usługi telekomunikacyjne.
Ciekawa konstrukcja, prawda? Operator zażądał od klienta zapłaty kary umownej za to, co leżało w jego gestii i należało do jego obowiązków, bo trudno oczekiwać, żeby klient zapłacił operatorowi za to, że sam będzie utrzymywał (należącą do operatora) kartę SIM.
Pomijając absurdalność takiego zapisu samą w sobie - zestawienie w taki sposób obowiązku ewidentnie obciążającego operatora z roszczeniem o zapłatę kary umownej przez klienta raczej musiało skończyć się właśnie tak, a nie inaczej, czyli sromotną porażką operatora komórkowego.
Ja bym jednak wcale nie przesadzał z euforią - media bowiem przedstawiają ten, właściwie całkowicie niedookreślony, wyrok sądu jako przełom, który skutkować będzie gwałtownym zrywaniem przez klientów umów z operatorami komórkowymi, skoro działanie takie nie będzie pociągało za sobą konieczności zapłaty kary umownej. Spokojnie. Nie jest tak łatwo.
Zajrzałem do mojej własnej "lojalki" komórkowej (mniejsza o operatora - nie reklamuje go Tomasz Kot) i oto jak jest to sformułowane:
Par. 3 umowy mówi więc o obowiązkach moich jako klienta operatora - a więc utrzymanie aktywnego numeru przede wszystkim. Tak nazwane i nie inaczej. Żadne zastrzeżenie "utrzymania aktywności karty SIM", jak w omawianej sprawie (bez bazowania na konkretach) - wskazanie wprost na utrzymanie aktywności numeru danego telefonu.
Chyba, że o to właśnie chodzi we wspomnianej sprawie i takie samo sformułowanie było w badanej przez ów, bliżej nieokreślony sąd, które zostało niedokładnie przytoczone. Ale tego nie wiemy.
Konsekwencje wypowiedzenia umowy (tu - aneks - jako że jest to już n-ty do moich umów) wynikają z par. 5 ust. 1 dokumentu. Jest zatem odesłanie do par. 3 w związku z przyczynami po stronie abonenta. Podstawa żądania nie jest nazwana wprost karą umowną - ale "roszczeniem z tytułu ulgi", wskazanym kwotowo, które zostanie proporcjonalnie pomniejszone, zgodnie z par. 5 ust. 2.
W mojej ocenie, opisywany przypadek to ewidentny błąd danego operatora - co może stanowić furtkę dla pewnej grupy abonentów, którzy taki zapis mają w swoich umowach i aneksach. Ale, jak podaje Dziennik Internautów:
Jak dotąd uzyskaliśmy tylko komentarz Orange. Jego rzecznik Wojciech Jabczyński powiedział nam tylko, że ta sprawa nie dotyczyła Orange, a umowy tego operatora na świadczenie usług telekomunikacyjnych nie zastrzegają kar umownych z tytułu braku utrzymania aktywnych numerów.
Hmm, w kontekście przytoczonych przeze mnie zapisów mojej umowy nie bardzo trzyma się to przysłowiowej kupy - skoro dokładnie takie zastrzeżenie jest w aneksie powyżej. Tego właśnie operatora.
Ja osobiście nie zaryzykuję przeszło 1.000 zł na zerwanie umowy z operatorem i narażenie się na karę umowną - jednakże jestem bardzo ciekaw: jaki dokładnie był zapis tej umowy, który tak miał zostać oceniony przez sąd. Bo jeśli miało by to być sformułowanie "utrzymanie aktywnego numeru" tak, jak u mnie - cóż, wyrok faktycznie można by uznać za przełomowy i otwierający nie tylko furtkę, ale wręcz wrota całe i uruchamiający lawinę.
Swego czasu w 2013 r. była sprawa dotycząca także kary umownej - konkretnie nałożonej na abonenta przez operatora Plus - jednakże tam chodziło o zastrzeżenie kary umownej przy nieopłacaniu faktur (czyli klasyk: kara umowna nie może być zastrzegana od świadczenia pieniężnego - od tego są odsetki).
Niewątpliwie, przypadku rozwiązania promocyjnej umowy przez abonenta operator telekomunikacyjny może się domagać zwrotu przyznanej ulgi. Nie może ona być jednak pobierana w pełnej wysokości, lecz pomniejszona proporcjonalnie do czasu obowiązywania kontraktu (decyzja nr RPZ 9/2015 Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów).