wtorek, 14 czerwca 2011

Koniec leków za złotówkę i odwrócona hipoteka

Ministerstwo Zdrowia planuje likwidację tzw. leków za złotówkę. I chyba słusznie, bo poza zbożnym założeniem, że Skarb Państwa do nich dopłaca, przez co możliwe są takie a nie inne niskie ceny - okazuje się ze statystyk, że ludzie to ułatwienie w pewnym sensie marnują, biorąc pod uwagę ilość znoszonych do aptek w samej Warszawie przeterminowanych leków (w 2010 - 75 ton!). W skali roku i powierzchni kraju oznacza to straty rzędu ok. 400 000 000 zł.

Na czym polega bajer z tanimi lekami? Załóżmy - lek X jest preparatem na chorobę przewlekłą, refundowanym przez NFZ w całości, i kosztuje 100 zł. Skoro pełna refundacja - kwotę 100 zł praktycznie w całości dzielą pomiędzy siebie producent leku, hurtownia i sama apteka. Sam pacjent płaci kwotę 3,20 zł, w ramach ryczałtu. W takich sytuacjach dochodziło do obrazków - przychodzi pacjent z kilkoma receptami, kupuje na zapas (a NFZ ze Skarbu Państwa refunduje), po czym połowa albo więcej trafia na śmietnik. Za państwowe pieniądze. 

Rozwiązanie, proponowane przez MZ, to stworzenie rządowej listy cen leków refundowanych, negocjowanych przez rząd z producentami. Stałe miały by być także marże, zarówno hurtowni, jak i aptek. Oczywiście, protestują przeciwko temu sami aptekarze - wykluczy to konkurencyjność na zasadzie oferowania leków za złotówkę, wymusi jednolite ceny, czego mogą nie przetrwać mniejsze apteki. Uderzy to także w hurtownie, na tej samej zasadzie. 
 
W zamian za proponowane zmiany, MZ proponuje:
  • limit refundacji, czyli kwota, jaką do leku dopłaca NFZ, nie będzie ustalana na podstawie ceny najtańszego specyfiku, ale tego, którego pacjenci rzeczywiście używają; leku musi używać co najmniej 15% pacjentów
  • na liście refundacyjnej jest teraz 310 grup leków (grupa to leki różnych producentów o jednakowym składzie), zaś po zmianach pacjenci mają płacić mniej za 274 z nich, ceny pozostałych pójdą w gór; obniżki wyniosą od 1,4 zł do 370 zł; największa podwyżka to 8,18 zł - twierdzi ministerstwo
  • za część leków, wpisanych na specjalną listę, pacjenci płacą tylko ryczałt - 3,20 zł; nowością ma być prawo do ryczałtu na różne leki dla przewlekle chorych, którzy biorą je powyżej 30 dni, a miesięczny koszt ich terapii przekracza 5 proc. minimalnej płacy (dziś to około 66 zł). 
Można się zastanowić - czy takie postępowanie jest słuszne. Ukróci konkurencyjność niektórych aptek, szkodliwą w pewnym sensie dla Skarbu Państwa. Z drugiej jednak strony - apteka nie będzie miała pola do manewru, ew. obniżki cen, co uderzyć może w samych pacjentów.

>>>

10.06.2011, w piątek, Rzecznik Praw Obywatelskich prof. Irena Lipowicz przedstawiała Sejmowi RP informację o swojej działalności za rok 2010. W ramach tego, wskazała, iż do Biura RPO wpłynęło w ubiegłym roku 56 000 skarg, z czego w 779 przypadkach RPO podjął działania z urzędu.

Dlaczego o tym piszę? W konkluzji RPO stwierdziła, iż liczba wpływających do niej skarg świadczy o tym, że w Polsce brakuje systemu bezpłatnych porad prawnych. Wskazała, iż najbardziej dyskryminowaną grupą społeczną są osoby starsze - autorzy większości skarg. Podkreśliła, iż o ile Biuro RPO udziela porad prawnych w ramach swojej działalności - to nieodzowne jest stworzenie na skalę kraju sieci biur bezpłatnych porad prawnych.

>>>


Wczoraj zapadło orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego w sprawie spadkobierców dawnego właściciela kamienicy odebranej na podstawie tzw. dekretu warszawskiego (sprawa SK 41/09). Trybunał orzekł, że art. 215 ust. 2 Ustawy z 21 sierpnia 1997 r. o gospodarce nieruchomościami jest niezgodny z konstytucją w zakresie, w jakim pomija stosowanie przepisów tej ustawy do nieruchomości innych niż domy jednorodzinne, jeżeli przeszły one na własność państwa po 5 kwietnia 1958 r., i działek, które przed dniem wejścia w życie dekretu mogły być przeznaczone pod budownictwo inne niż jednorodzinne.

Wyrok nie skutkuje utratą mocy prawnej w/w przepisu - jednak zobowiązuje Sejm do uchwalenia takich regulacji prawnych, które będą respektowały prawa wszystkich właścicieli znacjonalizowanych nieruchomości.

W czym tkwił problem? Właściciel warszawskiej nieruchomości, odebranej na podstawie dekretu wywłaszczeniowego, wystąpił  o przyznanie prawa jej użytkowania - uzyskał odmowę. W tej sytuacji zażądał odszkodowania na podstawie art. 215 ust. 2 w/w ustawy - również bezskutecznie, jako że przepis przewiduje wypłatę odszkodowań, jednak jedynie w wypadku dawnych właścicieli (lub ich następców prawnych) domów jednorodzinnych lub gruntów przeznaczonych pod takie domy, którzy na podstawie dekretu warszawskiego zostali pozbawieni faktycznej możliwości władania nimi po 05.04.1958 r. Przepis nic nie mówi o budynkach wielorodzinnych, a takim była zabudowana właśnie sporna działka. W swojej skardze do TK podnieśli, iż cytowany artykuł powoduje nierówne traktowanie obywateli znajdujących się w podobnej sytuacji prawnej - dawni właściciele nieruchomości przeznaczonych pod budownictwo jednorodzinne mogą otrzymać odszkodowanie, a właściciele kamienicy już nie. Wniosek spadkobierców poparli w TK przedstawiciele Sejmu oraz prokuratora generalnego.

TK uznał, iż:
Pozbawienie odszkodowania byłych właścicieli określonej kategorii nieruchomości warszawskich nie znajduje racjonalnego uzasadnienia na gruncie konstytucyjnych gwarancji równej ochrony własności
 >>>

Wszyscy wiedzą, jak wygląda sytuacja polskich emerytów - nie wygląda, albo wygląda po prostu nieciekawie. W związku z tym, w ramach tzw. ofensywy legislacyjnej, rząd planuje zakończenie prac nad prawną regulacją instytucji tzw. odwróconej hipoteki.

Pomysł jest dość prosty - pisałem już o nim - i polega na tym, że właściciel nieruchomości otrzymuje pod jej zastaw kredyt, max na 50%  wartości (ustalonej przez rzeczoznawcę) nieruchomości. Kwotę osoba otrzyma od razu lub w formie comiesięcznych rat - co oznaczać może znaczący wzrost środków emeryta o min. 500, a może i 800 zł.

W trosce o bezpieczeństwo transakcji, uprawnione do udzielania takich kredytów będą tylko w złotówkach i przede wszystkim banki. Ministerstwo Finansów postuluje także jednolite formularze, które w czytelny sposób wskazywały by warunki i koszty kredytu oraz wysokość odsetek.

Jest to rozwiązanie sprawdzające się od lat w Europie czy Australii - oznacza jednorazowy naprawdę duży zastrzyk finansowy, lub określonej wysokości stałe dodatkowe środki co miesiąc. Co najważniejsze - osoba uzyskująca pieniądze pozostaje cały czas właścicielem nieruchomości (bank wpisuje swoje roszczenie do księgi wieczystej). Zmuszony będzie jednak do ubezpieczenia nieruchomości, uiszczania należności podatkowych i remontowania nieruchomości - w przeciwnym razie zmuszony będzie do zwrotu kredytu, lub to bank spłaci pożyczkę, obciążając go kosztami.

Dla banków jest to korzystne - po śmierci właściciela uzyskuje własność mieszkania, jednak nie w 100% - ale w wysokości kwoty kredytu, odsetek i kosztów. Pozostała część podlega dziedziczeniu na zasadach ogólnych. Spadkobiercy mogą jednak uzyskać własność całości nieruchomości - spłacając zobowiązanie kredytobiorcy w stosunku do banku. Co więcej, może to zrobić także sam emeryt, o ile sam spłaci swój kredyt (+ koszty +odsetki).

Teoretycznie, już dzisiaj skorzystanie z podobnego mechanizmu jest w prawie polskim możliwe. Funkcjonują na rynku firmy, oferujące umowy o tzw. rentę na dożywocie. Takie umowy są jednak o wiele mniej korzystne dla klientów - po pierwsze instytucja taka przejmuje własność nieruchomości już w momencie podpisania umowy, po drugie oferuje niższe raty, i po trzecie nie podlega kontroli jakiej podlegają banki.

Pewne zastrzeżenia do projektu zgłosiła RPO prof. Irena Lipowicz - wskazała, iż bank może wymagać od emeryta częstych remontów (przy czym ustawa nie wskazuje, kiedy, co ile czasu emeryt będzie do tego faktycznie zobowiązany), a także na fakt, iż osoby starsze często są dość nieporadne, i winny być (np. na szczeblu gmin) powołani doradcy, którzy wytłumaczyli by takim osobom mechanizm odwróconej hipoteki i wyjaśnili wszystkie korzyści oraz konsekwencje zawarcia takiej umowy.

Jest szansa, iż ustawa o odwróconej hipotece zostanie uchwalona jeszcze w bieżącym roku.

1 komentarze:

Katarzyna pisze...

Nowa ustawa refundacyjna może wcale nie być przysługą dla pacjentów.
Najprawdopodobniej pod koniec roku emeryci i renciści wykupią wszystkie leki za grosz i za złotówkę, bo po 1 stycznia 2012 te leki będą już dużo droższe. Co gorsze - wiele koncernów farmaceutycznych rozważa wycofanie się z rynku polskiego.

Prześlij komentarz