poniedziałek, 24 stycznia 2011

Komisja Majątkowa - rozliczenia RP-Kościół bezprawne?

Sprawa jest dość kontrowersyjna - można powiedzieć, tym bardziej kontrowersyjna, im bardziej osoba zapytana zdystansowana od Kościoła katolickiego. Chodzi mianowicie o kwestię rozliczeń III RP z Kościołem katolickim - zwrotu lub przekazania w zamian kościołom majątku odebranego z naruszeniem ówczesnego prawa w czasach PRLu (ustawa z 1950 r. umożliwiała nacjonalizację majątków, jednakże te kościelne często nie przekraczały powierzchnią 50 ha - co nierzadko nie stawało na przeszkodzie ich odbieraniu przez państwo). Kwestię, która z założenia miała zostać rozwiązana w okresie roku-dwóch, a nie została zakończona do dnia dzisiejszego, czyli - lekko licząc - lat dwadzieścia. 

Komisja Majątkowa powołana została przy MSWiA Ustawą O Stosunku Państwa do Kościoła Katolickiego w Rzeczypospolitej Polskiej z 17 maja 1989 r., i jej funkcjonowanie miało być krótkotrwałe. Działalność faktycznie rozpoczęła w 1991 r. Tworzy ją 12 osób, reprezentujących - po 6 - rząd oraz Kościół katolicki. Jak wiadomo, w okresie PRL dochodziło do bezprawnego pozbawiania podmiotów kościelnych - zgromadzeń zakonnych, diecezji, parafii - mienia w postaci nieruchomości: zabudowań, gruntów. W ramach przygotowywania gruntu do zawarcia umowy międzynarodowej na linii RP - Stolica Apostolska (Watykan), zwanej powszechnie konkordatem (do czego doszło w 1993 r.), Rzeczpospolita Polska postanowiła uregulować kwestię rozliczenia z Kościołem w zakresie zwrotu zagrabionych nieruchomości (najczęściej - innych, zamiennie) lub wypłaty rekompensat pieniężnych. Dotychczas komisja rozpoznała przeszło 3000 wniosków, pozostało ich jeszcze niespełna 300.

Kontrowersji odnośnie prac i sposobu działania Komisji było wiele. Przede wszystkim - w zakresie dokonywania wycen majątku podlegającego przekazaniu Kościołowi: pierwotnie wyceny dokonywała strona kościelna przez swojego pełnomocnika, jednakże od 2008 r. wprowadzono także obowiązek przedstawiania operatu przez stronę rządową. Spowodowane to było pojawieniem się zarzutów przedstawiania w wycenach strony kościelnej zaniżonych wartości (po przekazaniu nieruchomości miało dochodzić do sprzedaży po wartości faktycznej, wyższej zdecydowanie od deklarowanej we wcześniejszej wycenie, z dużym zyskiem).

Mankament zdecydowanie największy - kwestia kompetencji i procedury w zakresie odwoływania od decyzji Komisji. A konkretnie - brak takiej możliwości, co wydaje się sprzeczne z art. 78 Konstytucji RP, zapewniającym dwuinstancyjność (z wyjątkami - ustawowymi). Posłowie lewicy, zgłaszając  jeszcze w 2009 r. do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o zbadanie legalności funkcjonowania Komisji Majątkowej, poza powyższym, podnosili argumenty takie jak: kwestia możliwości zmiany członków Komisji i brak jasnych kryteriów ich, oraz brak kontroli nad treścią i warunkami ugód zawieranych przed Komisją. Osobny wniosek złożyła w tym zakresie także obecna Rzecznik Praw Obywatelskich Irena Lipowicz, podnosząc - poza wskazanym zarzutem braku drogi odwoławczej - że samorządy (nie mające statusu uczestnika postępowania przed Komisją) były przez Komisję zobowiązywane do zwracania mienia wcześniej zabranego przez państwo - podczas gdy w toku samych prac Komisji nie były w stanie nawet zabierać głosu (w ich imieniu wypowiadał się... rząd).

Poza cyklicznymi informacjami o tym, że Komisja Majątkowa lada moment zakończy działanie, w drugiej połowie 2010 r. zaczęto coraz konkretniej podawać początek 2011 r. jako prawdopodobną datę definitywnego zakończenia jej prac, i rozpoczęto ruchy legislacyjne w tym zakresie - zgodnie z  nowelizacją ustawy, przyjętą przez rząd w listopadzie 2010, Komisja Majątkowa zakończyć ma swoją pracę 1 marca 2011. Dalsze, nierozpoznane dotąd wnioski o zwrot majątku, mają zostać skierowane na drogę powództw sądowych.

Temat Komisji został mocno nagłośniony medialnie we wrześniu 2010, gdy niejaki Marek P. został przez CBA aresztowany z podejrzeniem korumpowania członków Komisji Majątkowej i dokonania oszustw finansowych na kwotę wielu milionów złotych. Jedno należy powiedzieć wyraźnie - media łatwo podchwyciły pojęcie pełnomocnika strony kościelnej/Kościoła - co należy od razu sprostować: taka osoba przed Komisją Majątkową nigdy nie istniała, nie był nią i nie mógł być Marek P. Każdy podmiot - zakon, diecezja, parafia - występująca o zwrot mienia lub rekompensatę działał samodzielnie, i mógł być reprezentowany przez dowolnego pełnomocnika przez siebie wskazanego. Nie była to jedna osoba, działająca w skali kraju, w imieniu wszystkich podmiotów. Owszem, Marek P. reprezentował kilka podmiotów w kilku sprawach - co jednak w żaden sposób nie uprawniało do używania mylącego tytułu, sugerującego jego udział po stronie kościelnej w co najmniej wszystkich sprawach przed Komisją Majątkową. 

Trybunał Konstytucyjny 31 stycznia 2011 zająć ma się wnioskiem posłów lewicy, związanym z rzekomą niekonstytucyjnością Komisji. Jestem ciekaw, jakie zapadnie orzeczenie - choćby dlatego, że staram się tę problematykę śledzić. I o ile można zgodzić się, że sytuacja prawna braku możliwości odwołania  od decyzji Komisji nie powinna mieć miejsca i jest dyskusyjna, a na pewno nie sprzyja przejrzystości jej prac - to nie wyobrażam sobie, aby Trybunał miał stwierdzić niekonstytucyjność i podważyć wszelkie rozstrzygnięcia Komisji z ostatnich 20 lat, zatem wspomniane 3000 spraw. Co by to oznaczało? Konieczność zwrotu przez podmioty kościelne... zwróconych im (bo wcześniej zajętych z pogwałceniem prawa) nieruchomości lub kwot rekompensat, jako przyznanych przez państwo... również z pogwałceniem prawa. I kolejne pole do popisu dla prawników - wymyślenie nowej drogi prawnej do uporządkowania tego problemu poprzez wskazanie - akceptowalnego tak przez rząd, jak i przez Stolicę Apostolską - trybu rozliczenia tamtych konfiskat, czy to w formie przyznania innych nieruchomości, lub też spłaty pieniężnej.

Innymi słowy - jeśli Trybunał uzna, iż Komisja Majątkowa działała bezprawnie, i podważy jej rozstrzygnięcia, może dojść do sytuacji, w której państwo stwierdzi, iż bezprawnie zwróciło podmiotom kościelnym majątki lub wypłaciło rekompensaty, a więc będzie mogło żądać zwrotu tego... co, samo przekazało tym podmiotom kościelnym w ramach rozliczeń za również (i to bez wątpienia) bezprawne pozbawienie majątku sprzed kilkudziesięciu lat. Brzmi jak farsa? Owszem. Bo zniweczy lata działań, które większość spraw w tym zakresie uporządkowały i rozwiązały, a dodatkowo stanie się przysłowiową wodą na młyn dla mediów i osób próbujących udowodnić teorie spiskowe, iż państwo celowo i rozmyślnie chce okradać Kościół, nawet przy okazji rozliczania za zabrane temu Kościołowi bezprawie mienie. 

Owszem - być może procedura działania Komisji Majątkowej nie była idealna, natomiast trzeba spojrzeć na problem przez pryzmat tego, ile Komisja spraw załatwiła, jak niewiele ich pozostało - i jakie byłyby koszty i czas:
  1. odkręcania przyznanych rekompensat do stanu sprzed prac Komisji (przeniesienie własności z powrotem na państwo, samorządy?)
  2. wypracowania nowego sposobu na rozliczenie w zakresie mienia zabranego przez państwo podmiotom kościelnym w czasach PRL, akceptowalnego zarówno dla strony kościelnej, jak i rządu
  3. wprowadzenia nowego mechanizmu z punktu 2 w życie i doprowadzenie do ostatecznego rozliczenia poprzez przyznanie podmiotom kościelnym mienia lub wypłatę rekompensat
Zawsze można powiedzieć - dura lex, sed lex. Rozliczenia można odkręcić i zacząć raz jeszcze - będzie co robić. A za wszystko zapłaci każdy z nas, w ramach finansowania państwa.

9 komentarze:

gość codzienny pisze...

To samo państwo okradło miliony swoich obywateli (przedwojenne obligacje, młyny, apteki, fabryki, "grunty warszawskie") a nowe "elyty" przez minione 20 lat włosów sobie ze łbów nie rwały i nic z tym nie zrobiły. KK jest JEDYNYM 100% beneficjentem rozpierduchy po 1989. Pojedyńcze osoby odzyskały majątki ziemskie (tzw rozkułaczeni) bo mieli kasę na wieloletnie procesy i papugi. Ostentacyjnie wypłacono 20% "odszkodowania" za mienie zabużańskie nie żeby uczynić sprawiedliwość tym ludziom ale po to by pokazać "fucka" ruskim - "patrzcie jak Polska kocha swoich rodaków i broni ich przed złym ruskim". Totalna obłuda. KK niczym bank w szulerni - zawsze wygrywa.

Anonimowy pisze...

Odnośnie powyższej tezy o 100% beneficjencie w osobie KK - teza nieprawdziwa ponieważ działają też inne komisje majątkowe (Kościół Ewangelicko-Augsburski, Cerkiew Prawosławna i Gmin Żydowskich, a także ds. pozostałych wyznań).
Co do ewentualnej niekonstytucyjności to myślę, że należy zwrócić uwagę przede wszystkim na jedną rzecz; do czasu gdy zwracano wyłącznie majątek SP sprawa mogła być, moim zdaniem, załatwiana niejako "jednoinstancyjnie" - skoro bowiem zabrał SP to i zwraca SP w wyniku obopólnych uzgodnień w komisji majątkowej, ale od momentu gdy nieruchomości SP przeszły na własność samorządu do gry przystąpiły osoby trzecie, które w komisji nie uczestniczyły, nie miały prawa głosu i tak na prawdę poza ich plecami (vide: chyba najbardziej znany przykład Krakowa) decydowano o ich własności. Nie wiem jak dużo jest takich spraw z tej kategorii - w sumie myślę, że w skali całej działalności komisji to nie tak wiele. Poza tym orzeczenie TK wymaga późniejszej aktywności "poszkodowanych", a jak przykład Krakowa dowodzi (gdzie solidarnie radni PiS i PO uniemożliwili prezydentowi miasta zaskarżenie uchwał komisji do sądu adm.) taki skutek nie zawsze wystąpi.

Prawo czy lewo? pisze...

Każdy ma prawo nie być zadowolonym z tego, jak państwo - to czy jakiekolwiek inne - funkcjonuje. Ale teorie spiskowe odnośnie tego, że Kościół katolicki się bogaci, niesprawiedliwie i kosztem wszystkich - można między bajki wsadzić.

Jak to słusznie zauważył Anonimowy - tego typu komisje funkcjonują nie tylko na linii rząd-KK, ale także z innymi związkami wyznaniowymi.

I również - słuszne wnioski, że mało prawdopodobne, aby takie orzeczenie nawet o niekonstytucyjności coś dało in plus, poza koniecznością odkręcania kwestii zwrotu, regulowania ich od nowa i wymyślenia sposobu na to, który wziąłby pod uwagę np. właśnie samorządy jako te, których majątek miałby ew. być przekazywany w ramach rozliczeń.

gość codzienny pisze...

Oczywiście że są sprawy dotyczące majątków innych wyznań ale skala zjawiska jest jak jeden do tysiąca. I nie chodzi o żadne tam "teorie spiskowe" ale o żywą kasę. Oczywiście że KK żeruje na budżecie. Sam fundusz kościelny plus utrzymanie armii tysięcy katechetów i kapelanów w każdej formacji mundurowej plus w szpitalach plus dotacje z Ministerstwa Kultury daje cirka about 3 mld zetów rocznie. To że KK jest NAJWIĘKSZYM beneficjentem to też jest fakt, nie ma i nie będzie spec komisji majątkowej dla okradzionych przez SP z nieruchomości i pieniędzy (obligacje). Nawet jeśli okaże się, że KK dostał coś "niekonstytucyjnie", to sąd orzeknie, że decyzja komisji "wywołała nieodwracalne skutki i wyczerpała się jednorazowo w momoncie uchwalenia" (z orzeczenia w sprawie obligacji).

Prawo czy lewo? pisze...

Bezsensowny wniosek o wyłączenie sędziów, i skuteczne odroczenie bez terminu. Sprawa stoi w miejscu.

http://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/482960,tk_nie_wylaczyl_sedziow_i_odroczyl_badanie_konstytucyjnosci_komisji_majatkowej.html

gość codzienny pisze...

Komisja majątkowa dokona żywota z końcem lutego. Ukazał się właśnie komunikat (widziałem w serwisie lex). Co oczywiście nie załatwia sprawy a jedynie zamiata ją pod dywan.

prawonadrodze pisze...

Emocje i demagogia - oto podłoże wszelkich regulacji prawno-wyznaniowych w Polsce. Niczego nie rozwiązano na zadawalającym poziomie. Gdyby zadaniem Komisji Majątkowej był jedynie zwrot instytucjom kościelnym nieruchomości wolnych - wówczas spełniłaby ona swoje zadanie. Gdy jednak zaczęto się zajmować nieruchomościami zamiennymi, gdy w grę zaczęły wchodzić wyceny tych nieruchomości - problem nabrał innego charakteru. Gdybym był orzecznikiem w takiej komisji i wiedział, że działam jednoinstancyjnie - sam sobie przestałbym ufać.
Warto też wiedzieć, że postulaty likwidacji Komisji Majątkowej wysuwano były od lat zarówno przez środowiska kościlene, jak i przez prawników-wyznaniowców. Jest tylko jedna przyczyna tego, że, Komisja przetrwała do 2011 roku. Bardzo prozaiczny. Nie chciałbym jednak pisać o tym otwartym tekstem. Znam tych ludzi i oni mnie znają...

Prawo czy lewo? pisze...

Dlatego twierdzę - z uwagi na skalę tego, co przy zakwestionowaniu całości działania Komisji, było by do odkręcenia (zwrot kwot, przeniesienie z powrotem własności przekazanych w ramach rozliczeń nieruchomości - że TK nic nie zrobi i do stwierdzenia niekonstytucyjności nie dojdzie.

biuroradom pisze...

Interesujący tekst. Pozdrawiamy autora.:)

Prześlij komentarz