czwartek, 12 maja 2011

Pilotażowe lekcje z podstaw prawa w łódzkich liceach

Bardzo ciekawa i godna pochwały inicjatywa - OIRP w Łodzi w 24 liceach przeprowadziła dwugodzinne lekcje "praktycznej nauki prawa", o czym na dniach donosił bezpłatny dziennik Metro. Niestety, akcja obnażyła także przykrą prawdę - znajomość prawa w narodzie jest bardziej niż słaba, żeby nie powiedzieć, że jej nie ma. Trudno się dziwić - zachowanie ludzi na sali rozpraw (czego się naoglądałem...) pokazuje, że:
  1. bagatelizują wprost wszelkie sprawy związane z ich sytuacją prawną - do momentu, kiedy nie zapuka do nich wierzyciel z tytułem wykonawczym, albo komornik
  2. skąpią środków na profesjonalną poradę prawną; najczęściej decydują się na:
  • radę sąsiada (byłem świadkiem, gdy tak tłumaczył się pozwany, żaląc się sądowi, który nie uznał jego argumentów)
  • poradę z internetu za 9,99 zł (+ VAT, płatne smsem lub przelewem)
  • ostatecznie - porada prawna w kancelarii (nie zawsze nawet pełnomocnika fachowego - adwokata, radcy prawnego - a po prostu prawniczej), tylko porada, której koszt zazwyczaj jest przecież stosunkowo wysoki w porównaniu z negocjowalnymi kosztami poprowadzenia całej sprawy (co ma sens - bo zapewnia obsługę prawną w całości postępowania, kompetentne i spójne doradztwo jednej osoby przez cały czas)
Zaznaczam, nie twierdzę, że z każdą sprawą - np. wnioskiem o wyjawienie majątku, o nadanie klauzuli wykonalności czy sprawą o nabycie spadku (prostą - bo potrafią być mocno pokręcone) - należy iść do fachowca. Nie, nie należy. Ale zdecydowanie należy mierzyć zamiary na siły - i gdy się na czymś (np. prawie jako takim) w ogóle nie znamy, to należy po prostu pójść i zapłacić komuś, kto odpowiednią wiedzę posiada, aby zaradził i wskazał prawidłowe postępowanie, uchronił od przykrych konsekwencji. 

Z bardziej przykrych wniosków po owym programie lekcji nt. prawa w liceach - czym młodzież się najbardziej interesowała? Rozwodami. No i oczywiście - sporo pytań z cyklu co mi grozi za... czyli podstawy, najpewniej, Kodeksu wykroczeń (szczególnie w zakresie możliwości karania za spożywanie napoi wyskokowych w miejscach publicznych, i czy funkcjonariusz - poza legitymowaniem takiego degustatora - może także poprosić o pokazanie zawartości np. torby czy plecaka, gdzie delikwent mało dyskretnie schował spożywany alkohol).  

Bardzo dobrym pomysłem wydaje się także to, iż szef MS Krzysztof Kwiatkowski wystąpił do MEN Katarzyny Hall o wprowadzenie takich lekcji do wszystkich ponadgimnazjalnych szkół w kraju w formie 2-4 h na semestr, nie tyle w formie osobnego przedmiotu, co wyodrębnionego z nazwy i zakresu bloku w ramach zajęć tzw. WOSu, czyli wiedzy o społeczeństwie. Co więcej - koszty prowadzenia lekcji jest gotowy pokryć samorząd radców prawnych. MEN pozostawia szkołom wybór, wskazując jednak, że już obecnie  dyrektorzy mogą wprowadzić tzw. przedmioty uzupełniające. Rzecznik MEN wskazał także, iż trwają właśnie prace nad rozporządzeniem, które pozwoli dołożyć do programu liceum co najmniej 30 godzin na dodatkowe przedmioty.  

Te wszystkie sprawy - pilotażowe lekcje, a także plany i pomysły na skalę kraju - bardzo cieszą. Zmieniłbym jednak formę. Niech to będzie, choćby przez rok - np. w II klasie liceum - osobny przedmiot, choćby po godzinie w tygodniu. Żeby te podstawy zupełne - prawo cywilne, odpowiedzialność cywilna, podstawowe przestępstwa i wykroczenia, podstawy prawa pracy, ubezpieczenia, świadczenia rodzinne, postępowanie administracyjne - pokazać młodym, żeby wchodzili w dorosłość z jakąkolwiek świadomością prawa. 

Nawet mam pomysł na podręcznik - ta książka

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Niedawno pomagałam napisać synowi sąsiada (jako sąsiadka - prawnik;-)) zadanie domowe z WOSu - skargę do TPCz na naruszenie prawa i wolności osobistych; przy tej okazji przejrzałam podręcznik licealny (zaskoczył mnie po prostu przedmiot zadania domowego) i byłam (na prawdę) pod wrażeniem przystępności, atrakcyjności przedstawienia tematu i interesujących, ewentualnych, zadań domowych do wykonania. Po rozmowie z rzeczonym licealistą zorientowałam się jednak, że nauczyciel po prostu nie potrafił samodzielnie przekazać klasie wiedzy zawartej w podręczniku - a to całkiem dobre, krakowskie liceum.
W mojej opinii przeciętny, polski nauczyciel ma taką samą przeciętną znajomość (a raczej nieznajomość) prawa jak opisujesz - więc nie wiem czy jakikolwiek dobry podręcznik coś tu pomoże.

A co do opracowania powstałego pod rządami poprzedniego RPO, to jest ono rzeczywiście b. dobre. Poprzedni rzecznik miał zresztą pomysł (słyszałam jak o nim mówił w jakimś wywiadzie radiowym) aby tego typu opracowanie było wręczane każdemu maturzyście. Na prawdę bardzo dobry pomysł - taka broszura mogłaby być "pierwszą pomocą" dla całej rodziny, kagankiem oświaty ;-) ale też musiałaby być co roku aktualizowana.

Prawo czy lewo? pisze...

Skarga do TPC w ramach zadania domowego w LO?

Wow, nieźle... Z tego, co pamiętam, na studiach prawniczych takie rzeczy zadawali. Więc ciągną poziom w liceum do góry - może po prostu belfer średni :)

Prześlij komentarz