wtorek, 17 maja 2011

Doręczanie bezpośrednio przez pełnomocników - za wolne i ryzykowne?

To mnie zaciekawiło, ale i zdziwiło. Otóż wyczytałem, iż Senat planuje wprowadzić zmiany w KPC w ten sposób, aby adwokaci i radcowie prawni uczestniczący w procesie nie musieli doręczać sobie wzajemnie pism. Czyli chcą znowelizować art. 132 KPC, który mówi:
Art. 132 KPC § 1.W toku sprawy adwokat, radca prawny, rzecznik patentowy oraz radca Prokuratorii Generalnej Skarbu Państwa doręczają sobie nawzajem bezpośrednio odpisy pism procesowych z załącznikami. Do pisma procesowego wniesionego do sądu dołącza się dowód doręczenia drugiej stronie odpisu albo dowód jego wysłania przesyłką poleconą. Pisma, do których nie dołączono dowodu doręczenia albo dowodu wysłania przesyłką poleconą, podlegają zwrotowi bez wzywania do usunięcia tego braku. (...)
Jest to o tyle dziwne, że jest to przepis dość nowy - uchwalony w roku 2009, obowiązujący od 2010. We wcześniejszej wersji dotyczył tylko adwokatów i radców prawnych, a obowiązywał jedynie w postępowaniu w sprawach gospodarczych. Skąd zatem zmiana? Zrozumiana była poprzednia - na stan taki, jak obecnie, aby odciążyć i tak zawalone pracą sekretariaty sądów, umożliwiając wymianę pism procesowych samym pełnomocnikom fachowym stron, którzy zostali obarczeni jedynie obowiązkiem złożenia samego pisma (już bez odpisów, za to z dowodem nadania go drugiej stronie) do sądu - gdzie wystarczyło, aby sędzia się zapoznał z jego treścią, nie musząc wydawać zarządzenia w przedmiocie doręczenia odpisu drugiej stronie. 

Argumentacja jest taka - obecny stan prawny nie przyspiesza, a spowalnia - bo pełnomocnik fachowy najpierw musi nadać przesyłkę do drugiej strony, aby dowód nadania dołączyć do egzemplarza pisma składanego do sądu; oznacza to więcej pracy biurowej dla pracowników kancelarii pełnomocnika strony, co może wpłynąć na wzrost kosztów prowadzenia kancelarii, a co za tym idzie - całości usług świadczony przez pełnomocnika. Koszty większe zaś, które poniosłyby sądy, nie były by tak dotkliwe, jako że płacą ryczałtem za nadawane i tak w wielkich ilościach przesyłki. 

Trudno zgodzić się z opinią jednego z cytowanych w prasie pełnomocników, który raczył był stwierdzić, iż:
Na rozprawie sąd traci czas na ustalanie, czy wszyscy dostali te same pisma, co są w aktach. Przerzucenie na strony reprezentowane przez pełnomocników obowiązku doręczania sobie pism zwiększyło też ryzyko prowadzenia spraw.
Ryzyko? Jakie ryzyko? Co tu zmienia fakt, że trzeba:
  1. do jednego- strony przeciwnej - wysłać pismo - przecież szybciej, niż do sądu i czekać, aż sąd wyśle do niego (no chyba że ktoś gra na czas, bo np. wynagrodzenie ma od pisma/terminu/czynności, a nie np. zryczałtowane czy związane z rezultatem)
  2. do drugiego - sądu - wysłać to samo pismo z dowodem nadania go numerowi 1
Ja problemu nie rozumiem, a pojęcia ryzyka w tym kontekście - tym bardziej. Jak każdy pełnomocnik wyśle wszystkim stronom pismo, to problemu nie widzę - bo niewątpliwie strony te pismo dostaną szybciej, niż w wariancie: przychodzi do sądu, sekretarz znajduje akta, przedkłada sędziemu z pismem, sędzia daje zarządzenie o przesłaniu, sekretarz wykonuje. Oczywistym jest, że to w takich właśnie sytuacjach - czekania na doręczenie przez sąd - dochodziło do wypadków, gdy pismo nie dotarło na czas do strony, albo w ogóle nie zostało wysłane, albo sędzia stwierdza, że doręczy na rozprawie, otrzymujący pismo jest zaskoczony i wnosi o odroczenie terminu celem umożliwienia mu ustosunkowania się do jego treści. 

Ja mam nadzieję, że z tej nowelizacji nic nie wyjdzie. 

>>>

Z cyklu - humorystycznie, a konkretniej - czarny humor: komendant policji może po pracy bezkarnie kopać ludzi. Podwładni legitymowali jakiś ludzi, a komendant, nie będąc na służbie, się wtrącił, i rzekomo kopnął jednego z legitymowanych. Wydał też kilka innych poleceń. Zarzucono mu (231 KK) przekroczenie uprawnień. Zaś jego pełnomocnik twierdzi, iż zarzut jest chybiony - komendant był przecież po służbie. Czyli - zarzucić mu po służbie nic nie można, ale w tej samej sytuacji może do woli dyrygować podwładnymi. 

Nie trzeba mówić, że specjaliści karniści wyśmiali, delikatnie mówiąc, tak krętackie rozumowanie. Ciekawe, co na to powie sąd.

7 komentarze:

Pjaj pisze...

Również uważam, że obecna regulacja jest dobra - poza rygorem. Uważam, że powinny być inne sankcje niż bezwzględny zwrot pisma np. kara pieniężna.

Johnson pisze...

Chodzi oczywiście o pieniążki ...
Skandaliczne jest uzasadnienie ustawy o rzekomym braku kosztów po stronie sądów po przejęciu z powrotem obowiązku doręczenia.

Prawo czy lewo? pisze...

Pjaj - dlaczego inny rygor? Przecież nie jest przesadą wymaganie od pełnomocnika fachowego dowodu doręczenia/nadania pozostałym stronom to żadna filozofia.

Johnson - dokładnie. Jakieś lobby leniwych pełnomocników fachowych? :)

Katarzyna pisze...

Problem jest bo trzeba dwa razy na pocztę biegać, albo robić ksero poświadczenia nadania przesyłki przeciwnikowi na poczcie i wkładać je do koperty dla sądu :-)

Pjaj pisze...

Dlaczego inny rygor? W mojej ocenie obecny rygor jest niekonstytucyjny - drobne uchybienie (niedołączenie dowodu nadania) może spowodować daleko idące konsekwencje np. zwrot odpowiedzi na pozew i wydanie wyroku zaocznego w post. gospodarczym, o utracie terminu na złożenie odpowiednich wniosków dowodowych nie wspominając. Problemem nie jest więc waga nałożonego obowiązku, który rzeczywiście nie jest wielka (choć zgadzam się z Katarzyną, że jest on kłopotliwy), ale bardzo surowy rygor. Z tego względu TK uchylił już kiedyś przepisy dot. postępowania na formularzach czy tzw. nieusuwalnych braków apelacji.
Z tych samych względów pisma bez podpisu nie są odrzucane lecz wzywa się do usunięcia braków formalnych, a przecież podpis to kwestia już zupełnie trywialna w stosunku do dołączenia kwitka.
Przepisy powinny bowiem przewidywać prawo do błędu (oczywiście w określonych granicach) strony czy jej pełnomocnika, tak jak przewidują prawo do błędu sądu w postaci sprostowania oczywistych omyłek (a te zdarzają się przecież regularnie i nikt z tego powodu nie uchyla wyroków).

Prawo czy lewo? pisze...

Hmm... Może i doręczanie samodzielnie przez pełnomocników wymaga pewnej sprawności i systematyki w postaci tego, co nadać najpierw, i który kwitek do jakiego pisma dołączyć i także nadać. No ale - bez przesady :)

Wolicie słać wszystko do sądu i czekać, licząc że sąd:
1. nie przegapi pisma
2. wyśle przed terminem drugiej stronie
3. nawet jak sędzia zarządzi przesłanie, sekretariat wykona to w jakimś rozsądnym terminie?

Kalina Jarosławska pisze...

Wystarczy mieć przygotowane dwa tożsame dowody nadania przesyłki do pełnomocnika drugiej strony. Jedną zachowujemy dla siebie, druga idzie do koperty przeznaczonej do sądu. Nie trzeba niczego kserować ani biegać dwa razy. Różni się tylko praktyka placówek pocztowych. Niektóre każą sobie dodatkowo opłatę równowartości znaczka za duplikat dowodu nadania, inne po prostu podbijają drugi egzemplarz kwitka. I sprawa załatwiona.

Inna rzecz, że sąd może przegapić załączony dowód nadania :-)

Prześlij komentarz