środa, 23 listopada 2011

Dane osobowe przedsiębiorcy - jawne czy nie?

Temat znalazł się sam, przypadkowo, na kanwie rozważań bynajmniej nie tylko teoretycznych w pracy. 

Oczywiście, zdarzają się przypadki, gdy różnej maści przedsiębiorcy skarżą się do wszystkich świętych, wszelkich możliwych urzędów - np. GIODO - na to, że ktoś "śmiał" wykorzystać dane ich działalności w ramach jakieś bazy danych czy wyszukiwarki. O ile jednak dziwić może podstawa prawna (jeden z niewielu chyba pozostałych w mocy generalnie uchylonej przed laty już ustawy Prawo działalności gospodarczej z 19.11.1999 - art. 7a ust. 2) - tak, takie upublicznianie danych osobowych przedsiębiorcy to działanie zgodne z prawem. Mówi on, nie inaczej, że ewidencja działalności gospodarczej jest jawna i dane osobowe w niej zawarte nie podlegają przepisom Ustawy o ochronie danych osobowych. 

W dużym skrócie oznacza to, że publikowanie danych związanych z działalnością gospodarczą jest dopuszczalne, także bez zgody samego przedsiębiorcy (gdy wskaże się wprost, że dane pochodzą z publicznie dostępnego rejestru), także gdy są osobami fizycznymi prowadzącymi działalność gospodarczą. Zbiór danych tego typu nie musi zatem być zgłaszany do GIODO. 

Nie ma w tym nic dziwnego - nie chodzi bowiem o administracyjną kontrolę nad relacjami gospodarczymi, a jasność co do statusu i kondycji danego przedsiębiorcy. Czyli podstawowych informacji, jakimi w zakresie handlu kierują się podmioty, dobierając kontrahentów. Analogicznie wygląda tutaj dostęp do Krajowego Rejestru Sądowego - jawnego. Różne uregulowanie tcyh dwóch kwestii prowadziło by bowiem do sytuacji, gdy możliwość weryfikacji sytuacji kontrahentów-jednoosobowych działalności gospodarczych była by o wiele mniejsza niż w sytuacji podmiotów działających na podstawie KSH. 

Ostatnio jednak nastąpiły zmiany, tylko pozornie kosmetyczne. Z początkiem lipca wspomniany przepis Prawa działalności gospodarczej został uchylony, zaś (po 7-letnim! vacatio legis) wszedł w życie rozdział 3 Ustawy o swobodzie działalności gospodarczej, czyli art. 23-45, regulujący Centralną Ewidencję i Informację Działalności Gospodarczej, czyli właśnie ewidencję przedsiębiorców prowadzących jednoosobową działalność. Zgodnie z przepisami art. 37 tejże ustawy, dane z CEIDG będą udostępniane i jawne, poza numerem PESEL przedsiębiorcy, jego daty urodzenia oraz adresu zamieszkania (chyba że przedsiębiorca zdecydował się wskazać swój adres zamieszkania jako miejsce wykonywania działalności gospodarczej). 

Ciekawe jest to, że w nowym miejscu (Ustawa o swobodzie działalności gospodarczej) nie ma już zapisu wyłączającego stosowanie Ustawy o ochronie danych osobowych wobec ewidencji działalności gospodarczej. Co oznacza, że wobec uchylenia art. 7a Prawa działalności gospodarczej, mogą pojawić się słuszne zastrzeżenia wobec publicznych baz danych przedsiębiorców, wszelkiej maści katalogów firm - o ile przedsiębiorca sam nie zgłosił do nich tych danych przedsiębiorstwa. W myśl nowych przepisów udostępnienie danych jest zakazane - mimo, że same dane z ewidencji nie podlegają ochronie przysługującej na podstawie przepisów o ochronie danych osobowych. 

W praktyce, największa trudność dotyczy nieuczciwych kontrahentów. Pod dotychczasowym stanem prawnym uzyskanie z właściwego urzędu gminy danych przedsiębiorcy nie stanowiło problemu (stosując art. 43 (4) KC), można było szukać go po numerze PESEL; tak samo złożenie przeciwko niemu powództwa do sądu przy podaniu jego adresu zamieszkania,  i dalej idąc - egzekucji w tym lokalu miejsca zamieszkania. Dzisiaj nie jest to możliwe - nieuczciwego przedsiębiorcy można szukać pod adresem wskazanym jako siedziba przedsiębiorcy; skoro nieuczciwy, to i w zakresie adresu mógł kłamać. 

Problemem jest to, że samo pomachanie przez potencjalnego kontrahenta dokumentami z NIPem, REGONEM czy właśnie wpisem do dawnej EDG może okazać się zbyt mało, aby ocenić jego rzetelność i wiarygodność. Nie raz i nie dwa razy zdarza się, że przedsiębiorca trafia na kontrahenta - papiery w porządku, są zaświadczenia z urzędów - współpraca nawiązana, zapłata, faktura, po czym okazuje się, że kontrahent to przedsiębiorca dawno wyrejestrowany, którego dane ktoś zdobył, i na którego konto działał. I takiej faktury rozliczyć już nie można. A nazywa się to firmanctwo i jest karalne w myśl KKS - w najlepszym wypadku grzywną, w najgorszym - karą pozbawienia wolności. 

3 komentarze:

Lech | blog o wekslach pisze...

Zatem, przy zawieraniu umowy z "działalnością gospodarczą" należy - oprócz NIPów, regonów i innych obozowych numerów - poprosić najzwyczajniej o okazanie dowodu osobistego.

W sumie ma to swoją zaletę - obecnie wielu zapomina, że pomimo istnienia "firmy" umowę i tak de facto zawiera się po prostu z panem Jankiem Kowalskim.

Może się skończą wreszcie dziwactwa typu "Umowa zawarta pomiędzy FHU KAMEX reprezentowana przez Ziutka Nowaka", tylko do razu się wpisze, że stroną jest Ziutek.

Prawo czy lewo pisze...

A pana Janka Kowalskiego, bez PESELU, może ze świeczką szukać w tym kraju :)

Anonimowy pisze...

Pizda drzewo

Prześlij komentarz