czwartek, 15 września 2011

29 stron bełkotu spod znaku WSA

Z cyklu - rzeczywistość polskiego sądownictwa administracyjnego.

Dotarło do mnie uzasadnienie wyroku oddalającego skargę na decyzję MS w sprawie mojego odwołania odnośnie zeszłorocznego egzaminu wstępnego na aplikację radcowską. Przypomnę - wyrok z 06.06. Wniosek o uzasadnienie w terminie, 13.06. Czyli termin na sporządzenie go - do 27.06. Dzisiaj mamy? 15.09. "Lekka" obsuwa, jakieś 2,5 miesiąca. Piękne, prawda?

Szczególnie w świetle art. 143 Prawa o postępowaniu przed sądami administracyjnymi, który mówi:
Art. 143. Uzasadnienie wyroku podpisują sędziowie, którzy brali udział w jego wydaniu. Jeżeli którykolwiek z sędziów nie może podpisać uzasadnienia, przewodniczący lub inny sędzia składu orzekającego zaznacza na wyroku przyczynę braku podpisu.
Nic to - bo dla WSA "absencja członka składu orzekającego wywołana urlopem wypoczynkowym a następnie zwolnieniem" nie wystarczy, aby zastosować, co jest oczywiste, w/w przepis. Przecież można poprzeciągać, prawda?

29 stron, z czego 20 to opis stanu faktycznego (kopiuj-wklej z dotychczasowych pism MS + moje zarzuty ze skargi). Sprzeczność goni sprzeczność. Z jednej strony - cytują te same orzeczenia NSA, których ja użyłem jako argumentów - że pytania muszą być jednoznaczne, odpowiedzi wynikać wprost z przepisów. Z drugiej strony - że kandydat musi wykazać się umiejętnością analizy, rekonstrukcji prostych norm prawnych. Tylko że z trzeciej - wynikający z zasad egzaminu - zakaz dokonywania dodatkowych założeń przy udzielaniu odpowiedzi. Wniosek? Przy tak sformułowanych, jak były niektóre (kwestionowane przeze mnie) pytania, nie sposób udzielić na nie odpowiedzi - bo stosowanie w/w 3 wytycznych było by ze sobą sprzeczne. Albo literalnie przepis - wtedy np. więcej niż 1 albo żadna prawidłowa odpowiedź; albo dodatkowe założenie - i wtedy odpowiedź najbardziej poprawna (sądząc z klucza poprawnych odpowiedzi - jednak o to chyba chodziło - bo tylko tak można by je wskazać). 

Na nic się zdało wskazywanie, że w KK nie ma pewnych definicji albo to, że inne pytanie z tej ustawy sformułowano tak, że aby udzielić - wskazanej jako prawidłową - odpowiedzi konieczne było dodatkowe założenie, oraz to, że pomylono tam spójniki. Okazuje się, że dla WSA spór doktrynalny jest wtedy, gdy tak stwierdzi MS, nawet gdy twierdzi tak na podstawie 1 odosobnionego w doktrynie poglądu przeciwko całości pozostałych, odmiennych - a nie wtedy, gdy poglądy dzielą się mniej więcej po połowie, a w każdym razie trudno o jednoznaczność. Nic nie dało także wskazywanie, że WSA i NSA wielokrotnie potwierdzały, że do prawidłowej odpowiedzi nie można dochodzić na drodze eliminacji, odrzucając odpowiedzi "mniej pasujące" - bo odpowiedź albo jest poprawna od razu, albo nie.

Jeśli chodzi o kwiatki - sędziostwu szanownemu nie chciało się nawet poprawić formy, gdy kopiowali część (co najmniej) uzasadnienia, najwyraźniej z uzasadnienia wyroku w wyniku skargi osoby płci pięknej - ponieważ w pewnym momencie w uzasadnieniu przestałem być "skarżącym", a stałem się "skarżącą".

Szkoda mi nerwów i czasu na skargę kasacyjną. Tym bardziej, że widzę, jak ta możliwość odwołania wygląda - a jest w praktyce fikcją. Nic dziwnego - odwołuję się od decyzji MS do sądu... podlegającego finalnie pod właśnie MS. Owszem, formalnie podlega Prezesowi NSA. Argumenty argumentami - a racja MS musi i tak być na górze. 

Mnie się to znudziło.

1 komentarze:

Anonimowy pisze...

Sądy administracyjne nie podlegają MS, tylko Prezesowi NSA.

Prześlij komentarz