czwartek, 30 września 2010

Codziennik prawny - podstawy prawa dla laików

Brak znajomości najprostszych nawet przepisów prawnych w naszym kraju przeraża. Nie chodzi mi o kwestie złożonej problematyki zarządzania olbrzymimi przedsiębiorstwami, prawo spółek - ale sprawy w materii dotykającej każdego z nas. Prawa karnego nie musi znać każdy - jak, teoretycznie, nie dopuszcza się czynów w sposób oczywisty moralnie nagannych i złych, to jest w porządku (choć wchodząc w szczegóły - nie zawsze). 

Dlatego właśnie spodobała mi się ta książeczka:


Jej redaktorem jest śp. dr Janusz Kochanowski, tragicznie zmarły w katastrofie pod Smoleńskiej ostatni Rzecznik Prawo Obywatelskich. Publikacja powstała jakby jako odzew na problematykę, z którą obywatele zwracali się najczęściej do RPO. Co dokładnie jest w książce - spis treści można obejrzeć tutaj (PDF). Z jednej strony - teksty przygotowane przez specjalistów, z drugiej - w formie językowo zrozumiałej dla laików, ludzi z prawem nie mających na co dzień do czynienia. 

Po kolei, może nawet nieco łopatologicznie, wskazane prawa i obowiązki, wiążące się z funkcjonowaniem w społeczeństwie. Podstawowe uprawnienia, kwestia zdolności do czynności prawnych, dóbr osobistych, danych osobowych, podstawy prawa rodzinnego, postępowanie administracyjne, odpowiedzialność karna, daniny na rzecz państwa, uprawnienia pracownicze i obowiązki pracodawców, kwestie świadczeń przysługujących różnym osobom w różnych sytuacjach, sprawy mieszkaniowe, podstawowe konstrukcje prawa cywilnego. 

Coś nadzwyczajnego? Nie - stricte kwestie, które mogą nurtować przysłowiowego Kowalskiego, który po prostu jakoś w Polsce chce funkcjonować, a nie bardzo wie, jak, bo nie da się ukryć - nasze prawo do przejrzystych najbardziej nie należy, przepisów jest sporo, często pewne zagadnienia regulowane są w różnych aktach sprawnych, i nierzadko nawet praktycy mają trudności ze znalezieniem odpowiedniego przepisu. 

Kiedyś pewien sędzia mówił, nie tylko w rozmowie, ale także czasami ludziom na sali rozpraw w wolnej chwili, że prawo powinno funkcjonować jako przedmiot na poziomie liceum, np. przez 2 lata. Zgadzam się. Właśnie w zakresie podstawowym - tego, o czym traktuje opisywana książka. Podstawy, dające obywatelowi pojęcie o prawach i obowiązkach, umożliwiające odnalezienie dalszych, bardziej złożonych regulacji samodzielnie. 

Ja na tę publikację trafiłem zupełnie przypadkiem, w Empiku, jakiś czas temu. Wydaje mi się, że jest to dobry pomysł na taki uświadamiający, przydatny prezent -  nie tylko dla osoby młodej, ale dla każdego.

Zachęcam też do zajrzenia do serwisu - Codziennika Prawnego.

>>>

Ciekawostka - w Gazecie Prawnej czas się zatrzymał :)

Czytam sobie artykuł o obowiązkach świadków w KPC - i można się tam np. dowiedzieć o tym, że sąd w wypadku nieusprawiedliwionego niestawiennictwa tegoż świadka, może go skazać na grzywnę do...? Jakiej kwoty?

Według autora tekstu - 1000 zł. A według mnie i aktualnego art. 163 KPC - 5000 zł. (163 KPC to przepis ogólny, znajdujący zastosowanie w braku przepisów szczególnych - a 274 KPC, mówiący o świadku, nie wskazuje kwoty, więc zastosowanie ma zasada ogólna z 163 KPC). Co świadczy o tym, że ktoś pisuje artykuły do jednego pewnie z 2 tytułów prawniczych (mam na myśli prasę codzienną) w tym kraju i nie zadaje sobie nawet trudu, żeby korzystać z aktualnego kodeksu. Słabiutko.

czwartek, 23 września 2010

Egzamin...

Przy założeniu, że przeczytają to prawnicy - będą wiedzieli, o co chodzi.

Wszyscy wiemy, jakie w sobotę są egzaminy wstępne i na co. Tak się składa, że i ja do jednego z nich podchodzę. I o wsparcie poprzez przesyłanie dobrych fluidów w sobotę właśnie w okolicy 11:00 uprzejmie proszę.

poniedziałek, 20 września 2010

"My już w tym miejscu nową trawę ułożyliśmy" - uważaj, czy nie kupiłeś pola minowego

Wstaje człowiek rano w poniedziałek, półprzytomny jedzie do pracy, a po drodze dają gazetkę darmową, no to czytam.

W telegraficznym skrócie - ludzie kupili od developera nieruchomości w kurorcie nadmorskim, tuż nad wodą. Nazywa się to Rogowo Nadmorska Rezydencja - niedaleko Kołobrzegu. Wysoki standard, zabudowa szeregowa, osiedle strzeżone, basen z saunami, place zabaw, boisko do gier rodzinnych. Do końca lat 90. istniała tam jednostka wojskowa, która - gdy się zwinęła, tereny przejęła od niej AMW, od której po kilku latach wszystko kupił developer, niejaka Burco Group. I wszystko było by w porządku, gdyby nie fakt, że coraz częściej zdarzały się sytuacje, gdy biegające i kopiące psy (jak to psy...) czy bawiące się na podwórkach dzieci wykopywały różne pamiątki wojenne - łuski, i inne takie. A ostatnimi czasy - podczas prac porządkowych w ogródkach zdarzało się wykopać... minę. 

Obawy właścicieli, którzy chyba sami zaczęli się domyślać, że coś nie gra, potwierdziły się, gdy na terenie osiedla pojawiła się Żandarmeria Wojskowa i Policja. Okazało się, że nikt nie jest w stanie im powiedzieć dokładnie, ile takiego powojennego niebezpiecznego żelastwa, min, niewybuchów jest pod ziemią - na której mieszkają, za którą zapłacili ciężkie pieniądze. Innymi słowy - nie jest chyba przesadą stwierdzenie, że żyją na bombie? 

Rozczula szczerość rzecznika AMW, niejakiej pani Golińskiej:
- Wojsko szuka niebezpiecznych materiałów tylko do głębokości 30 cm, bo taką czułość mają przyrządy, a poza tym na takiej głębokości powstawały prawie wszystkie pola minowe w Polsce - zastrzega Golińska. Co jest głębiej - nie wiadomo.
Sytuacja jest przynajmniej niepokojąca - niewybuchy znajduje się tam już praktycznie co drugi dzień. Zidentyfikowanie takowych potwierdzają zapytani o to wojskowi. 

Dla mnie sytuacja jest ewidentna. Z jednej strony - pierwotny właściciel, wojsko oraz AMW,  nie wywiązała się z obowiązku oczyszczenia terenu z pozostałości działalności jednostki wojskowej (bo co za wytłumaczenie - bo nie mamy sprzętu, który sprawdzi głębiej niż 30 cm pod ziemią?), a staranności nie dochował również developer, zacierający ręce na świetną działkę za pewnie niezbyt duże pieniądze, którą po postawieniu osiedla z pewnością sprzedał poszczególnym obecnym właścicielom z dużym zyskiem. 

Cytowany w artykule r. pr. Artur Bierć wskazuje na odpowiedzialność wojska, jako właściciela, który odpowiada za stan przekazywanej do AMW nieruchomości:
Zgodnie z art. 3 ustawy o zakwaterowaniu sił zbrojnych, to jednostka wojskowa powinna usunąć niewybuchy i niewypały przed przekazaniem terenu AMW. W przypadku znalezienia niewybuchów w trakcie budowy, saperów powinien wezwać inwestor. Ale kompleksowe rozminowanie terenu to już sprawa właściciela.
Czyli - zgodnie z prawem - wojsko jest czyste. Developer nie dość dokładnie kopał, rozminowywał? Bo jakoś wierzyć mi się nie chce, że budując osiedle domków szeregowych - nie natknęli się na podejrzaną ilość min? Tym bardziej - skoro budowali, o czym dobrze wiedzieli,  na terenie byłej jednostki wojskowej. I przypadkiem - dzisiaj ludzie je w ogródkach odkopują...

Efekty? Dzisiaj zdesperowanym mieszkańcom, którzy nie zamierzają mieszkać na polu minowym, nie pozostaje nic innego, jak... rozminowywać teren na własny koszt. Są w końcu właścicielami, a prawo własności jest (prawie) święte. I pewnie się na to zdecydują. Pytanie, czy wystarczy wytrwałości i środków do pociągnięcia do odpowiedzialności AMW i developera w zakresie udowadniania wady rzeczy nabytej?  Nie mówiąc już o kwestii zatajenia informacji o potencjalnym i realnym w tej sytuacji zagrożeniu. Miejmy nadzieję - pomóc może tutaj nowa instytucja prawa cywilnego, jaką są pozwy zbiorowe.

>>>

Poza tym - z cyklu absurdy - o postępowaniu karnym, w którym od przeszło roku sąd nie jest w stanie odczytać całości aktu oskarżenia. Cóż, jak akta sprawy mają 250 tomów (ok. 200 stron, przepisowo, każdy)... Co na to oskarżony? Sparaliżowany po wypadku - więc na łóżku. Jak mówią świadkowie - śpi, niekiedy nawet chrapie - zaś kiedy sąd zwraca uwagę, dochodzi do wypowiedzi lekceważących pod adresem sądu. Dodatkowo - "oskarżony z uwagi na swój stan zdrowia zgodnie z zaleceniem lekarzy nie może przebywać w sali rozpraw dłużej niż cztery godziny z dwiema przerwami, a jego zachowanie "pozostaje do oceny". A wniosek o odczytanie - zgodny z KPK.

piątek, 17 września 2010

FAQ - innymi słowy kilka zasad

Żeby nie było niedomówień - podaję od razu. A jak mi coś do głowy jeszcze przyjdzie - dopiszę.

1. Treść
To blog prywatny - więc narzucam pewne zasady - a mianowicie nie życzę sobie:
  • bluzgania, wulgaryzmów (także w formie wykropkowań itp. gdy i tak wszyscy wiedzą, o co autorowi chodzi) - kultura obowiązuje
  • reklamówek, spamu - śmiecenia, innymi słowy
  • wpisów nic nie wnoszących do dyskusji (w stylu tak, nie, zgadzam się, bez sensu, popieram itp.)
  • opisywania życiowych historii, pretensji pod adresem wymiaru sprawiedliwości i wylewanie mało konstruktywnych i niewybrednych żali na ten temat - od zajmowania się takowymi (w zależności od tego, co dana osoba chce osiągnąć) są brukowce lub odpowiednie organy i urzędy badające prawidłowość postępowań sądowych
Bez jakichkolwiek ostrzeżeń wpisy zawierające powyższe powędrują w otchłań. 

2. Nie udzielam porad prawnych na blogu
Wiem, że często i tak to nic nie daje, ludzie to ignorują i zadają pytania (przynajmniej na forach internetowych). Ale napiszę - nie podejmuję się tutaj na blogu doradztwa prawnego, opiniowania konkretnych sytuacji, udzielania porad prawnych, ocenianiem szans w konkretnych sprawach. Nie będzie mi się chciało takich rzeczy nawet usuwać - więc jak ktoś zlekceważy moją prośbę i będzie wpisywał prośby o poradę prawną, to po prostu takie wpisy zignoruję (choć nie wykluczam, że usunę). 

Jak ktoś potrzebuje konsultacji lub porady prawnej - to powinien skontaktować się z prawnikiem i takową poradę zamówić. Jeśli nie ma środków - można starać się o pomoc prawną z urzędu, są poradnie bezpłatne (przy urzędach czy na wydziałach prawa uczelni państwowych). Ostatecznie - zajrzeć na forum prawne, np. tutaj (sam tam pisuję).

Natomiast w kwestii ewentualnych zleceń poza blogiem - opinia, porada prawna - można się ze mną kontaktować pod adresem wskazanym w punkcie 5

3. Usuwanie komentarzy
Jeśli z przyczyn wskazanych w punktach 1 i 2 uznam komentarz za naruszający którąś z w/w zasad, po prostu go usuwam bez uprzedzenia. Nie dlatego, że mi się podoba podpis autora, albo to, co napisał w sensie poglądów - ale po prostu dlatego, że po to piszę to, czego nie należy pisać na tym blogu, aby właśnie tego tutaj nie pisano; a skoro ktoś to ignoruje - to wyciągam konsekwencje, dokładnie takie, o jakich uprzedziłem Dopytywanie się w stylu a  czemu mój komentarz zniknął jest bezcelowe.  

4. Cytowanie
Jeśli ja cytuję tutaj kogoś, jakiś tekst - podpisuję go, linkuję źródło. Analogicznie - jeśli ktoś uzna za stosowne zacytować gdzieś cokolwiek z tego, co piszę tutaj - nie widzę przeciwwskazań, proszę jednak o cytowanie zawsze z podaniem linka do miejsca, gdzie to napisałem.

5. Kontakt
Jeśli chciałbyś o coś zapytać, skontaktować się w jakiś sposób - napisz do mnie na adres tomuuu[at]o2.pl. Jak wiadomo, zamiast [at] należy wstawić małpkę, czyli @.

W tygodniu w ciągu dnia odpisuję zazwyczaj na bieżąco, wieczorami i w weekendy - różnie.

Dobre rady co do szukania pomocy i pisania na forum

Na początek - stare dobre paremie, wiecznie żywe i bardzo mądre:
  1. Ignorantia iuris nocet (Nieznajomość prawa szkodzi)
  2. Ius debet esse ars boni et aequi (Prawo powinno być sztuką dobra i sprawiedliwości - moja wersja, z powinno być a nie jest, bo niestety nie zawsze jest).

Ad rem - czyli co do zasad, które ułatwią życie przede wszystkim poszukującym na forum odpowiedzi:

1. Odpowiadam na forum - nie odpisuję na pytania i prośby o poradę w PW.
Tak, to znaczy że jak wyślesz mi pytanie na PW - nie odpowiem, nie musisz sprawdzać. Wiele, a chyba nawet większość osób systematycznie udzielających się na forum, ma w podpisie takie zastrzeżenie. Co, niestety, nie oznacza, że osoby te nie dostają tychże próśb o poradę na PW - bynajmniej, sam takowych, pomimo podpisu, dostaję dziennie po kilka. 

Świadczy to przede wszystkim o braku kultury. Przychodzisz na darmowe forum, gdzie ludzie pro bono pomagają rozeznać się w gąszczu przepisów prawnych, i nawet za ciężko Ci uszanować, że ktoś nie życzy sobie zaśmiecania mu skrzynki PW pytaniami o porady? Nie mówiąc o tym - nawet gdy taki adresat wiadomości z prośbą o poradę wie i umie pomóc, to czy pomoże, skoro na dzień dobry lekceważysz jego prośbę?

Skąd w ogóle taka prośba, aby porady pisać na forum, a nie wysyłać na PW? Prozaiczna. Na forum nikt nie pracuje, każdy pomaga w miarę możliwości (wiedzy i czasu), więc każdy chce, aby to, co napisał raz, mogło zostać komuś innemu w przyszłości podlinkowane czy zacytowane. Raz napisane na forum - jest, można znaleźć, odszukać (o ile 1 na 100 osób szukających porady, zamiast zadać bezmyślnie pytanie o coś, co na tej samej stronie działu jest opisane zwykle jakoś ok. 10 razy, skorzysta z wyszukiwarki i znajdzie wcześniejszą poradę w zwykle analogicznej lub bardzo zbliżonej sytuacji) i skorzystać. A treść PW po jakimś czasie idzie w niebyt (mały limit wiadomości na forum - zresztą, nie do wysyłania PW forum jest, więc i słusznie), więc nikomu się nie przyda. Ale ileż razy można pisać to samo? (To forum pokazuje - nieskończenie wiele, a i tak zaraz pojawi się ktoś, kto w dziale prawo karne albo wsparcie techniczne zapyta o to, czy można zrzec się spadku 20 lat po śmierci spadkodawcy...)

2. Zajmuję się prawem cywilnym, spadkami - ale jeśli natrafię na temat z innej dziedziny i  będę potrafił, podpowiem coś każdemu.
Generalnie, odnoszę wrażenie, że osoby o sporej (najczęściej dużo większej niż moja) wiedzy udzielają porady w tematach szczególnie skomplikowanych. Nic dziwnego, prostsze zagadnienia każdy inny jest w stanie wyjaśnić. Jeśli jest faktycznie problem, wyartykułowany w miarę przejrzyście, z potrzebnymi do oceny całości kontekstu i podjęcia się próby sformułowania porady szczegółami (terminy, formy czynności itp) - ktoś pomoże, odezwie się.

Gdy temat wisi sobie na forum i nie ma w nim odzewu - tak, zawsze istnieje możliwość, że nikt nie wie, co poradzić w danej sytuacji. Nie jest to niemożliwe. A nawet jeśli ktoś wie - konkretne sytuacje prawne potrafią być bardzo skomplikowane, nie da się wszystkiego przewidzieć. W pewnych sprawach udzielenie sensownej porady prawnej co do możliwości działania jest możliwe dopiero po zapoznaniu się z materiałem sprawy. Czyli - nie na forum, choćby pytający wkleił i opisał sprawę w objętości małego e-booka, a w realu. Czyli - bez wizyty choćby po poradę u prawnika się nie obędzie. Niestety.

3. Jak pisać i pytać, aby uzyskać odpowiedź?
  1. Pisownia. Używając znaków przystankowych - przecinków, średników, kropek, zaczynać zdania z wielkich liter.
  2. Pisownia c.d. Pisać po polsku - podstawy gramatyki obowiązują, a czasami (czytając niektóre pytania) mam wrażenie, że niektórym się wydaje, że nie. 
  3. Sposób opisania problemu. Konkretnie - opisując możliwie dokładnie sytuacje. Jeśli czynność prawna - np. darowizna - to w jakiej formie (ustnie? pisemnie? notarialnie?) Zawsze - kiedy? Najlepiej data, choćby w formie wskazania roku (kluczowe dla kwestii przedawnień - najczęstsze pytania).
  4. Tytuł tematu. Jak zatytułujesz Proszę/błagam o pomoc!!!! to nie mówi to nic, w czym jest problem. Nie każdy, kto ma wiedzę, wertuje forum od deski do deski, temat po temacie. Najmądrzejsi najczęściej radzą w trudnych sprawach, na które zwrócą uwagę - w jaki sposób zwracają uwagę? Właśnie po tytule. Krótko, zwięźle (na szczęście jest limit znaków w tytułach), na temat problemu. To wystarczy. Raz - ktoś prędzej zajrzy tam z osób, które mogą pomóc. Dwa - w przyszłości ktoś przez wyszukiwarkę też może znaleźć w nim odpowiedzi na swój, podobny, problem.


4. Wyszukiwarka nie gryzie i jest po to, aby jej używać.
Dokładnie właśnie tak. Po to wyszukiwarka wisi sobie na tym zielonym pasku u góry, pod bannerem, trzeci link od prawej, żeby z niej korzystać. 

Oczywiście, czasami zdarza się, że ktoś zadaje pytanie trudne, na temat zagadnienia jeszcze nie poruszanego. Jednakże najczęściej jest tak, że przychodzi X i np. w dziale Prawo spadkowe zadaje np. pytanie o coś związanego z zachowkiem, o czym jest mowa w jakiś 10 innych, istniejących tematach, które wiszą dokładnie w tym samym dziale, na tej samej stronie tego działu. Nierzadko - jeden pod drugim.

Zanim o coś zapytasz - poszukaj. Jak nie znajdziesz - zakładaj śmiało i pytaj. Ale najpierw poszukaj.

5. Czego nie należy robić:
  1. Litery. Pisać wielkimi literami, nA zMiAnĘ z MaŁyMi, powiększać czcionkę albo pisać na różowo itp. - pokemonom dziękujemy, netykieta obowiązuje.
  2. Znaki. Pisać ciągów wykrzykników czy znaków zapytania, czy to w temacie czy w treści posta.
  3. Niecierpliwość. Założyłeś temat, zadałeś pytanie - brak odpowiedzi? Nie, nie pisz co 5/10 minut czy 5 razy dziennie czegoś w stylu I co, nikt mi nie pomoże?/Podbijam! bo nie o to chodzi. Czekaj cierpliwie na odpowiedź. Podbicie ma sens po min. dobie od założenia. Jak podbijesz ze 2 razy w ciągu 2 dni i nikt nie odpowie - cóż, wtedy mała szansa, że ktoś jest w stanie Ci pomóc, i niestety trzeba się pofatygować do prawnika w realu.
  4. Zadawać głupie pytania. Jak ktoś Ci coś odpowie - to zanim zapytasz ponownie o to samo, albo mu napiszesz że nic nie rozumiesz, przeczytaj kilka razy i pomyśl. Może wystarczy się zastanowić i zrozumiesz? Jeśli nie - i jeśli poprosisz - to na pewno ktoś spróbuje Ci pomóc. 
  5. Zakładanie x razy tych samych tematów. Wkurza to każdego, a przede wszystkim moderatorów (którzy Cię mogą z forum wywalić, banując) i osoby najwięcej na forum udzielające się. Naprawdę, jak człowiek w miarę systematycznie czyta działy o zbliżonej tematyce na forum, to od razu widzi - taki temat z tym samym pytaniem już widziałem w tym dziale/w dziale obok/gdzieś zupełnie bez sensu, ale dokładnie to samo. Załóż temat raz i czekaj na odpowiedź.
  6. Kwestionować odpowiedzi i porad. Jeśli masz jakieś tam swoje zdanie co do problemu, jego rozwiązania, i wchodzisz na forum tylko po to, aby usłyszeć potwierdzenie tego stanowiska - to nie wściekaj się, nie zawracaj głowy i nie dyskutuj, gdy ktoś mądrzejszy stwierdzi, że nie masz racji, że jest inaczej niż Ci się wydaje i że właściwie to nie masz racji. Nie wierzysz - możesz zawsze zapłacić prawnikowi w realu, który na 99% potwierdzi, że jesteś w błędzie i uświadomisz sobie, że na forum ktoś Cię słusznie wyprowadził z błędu. Prawda jest taka - jak ktoś na tym forum pisze głupoty i wprowadza, pod pozorem rad, ludzi w błąd - to bardzo szybko jest naprostowywany przez mądrzejszych, a najczęściej moderator po prostu usuwa jego quasi-porady.

6. Szukasz aktu prawnego, ustawy, konkretnego przepisu?  
Zajrzyj do źródła:

czwartek, 16 września 2010

Autor

Kultura wymaga, aby napisać coś o sobie na początku. 

Personaliów zdradzać nie zamierzam, bo nie widzę powodu, bo w internecie niestety sporo oszołomstwa się pleni i nie mam ochoty później wysłuchiwać tu, na nk czy Facebooku wyzwisk pod adresem swoim własnym, polskiego ustawodawstwa czy kilku innych kwestii też.

Przyszedłem na świat mniej więcej w połowie lat 80. ubiegłego stulecia. Od zawsze żyję i mieszkam na Pomorzu - choć miejsce zamieszkania dokładne zdarzyło się zmieniać. Żonaty, dzieciaty. 

Tutaj chyba nie zaskoczę - tak, z wykształcenia prawnik. Choć pewnie kilka lat temu w ogóle nie myślałem o takim zajęciu - a jednak (nie jest przesadą - duża w tym zasługa żony, bo właściwie to za nią poszedłem na te studia). Mający za sobą praktykę paru lat pracy w sądzie i innych zajęć, oscylujących wokół szeroko pojętego prawa. Nie tak dawno temu specjalista do spraw zbliżonych do prawnych w pewnej dużej polskiej firmie, związanej z branżą IT, później pracownik jej działu prawnego, od jakiegoś czasu w pewnym sensie merytoryczny urzędnik, znowu w sądzie.

Radca prawny.

Gdy chodzi o zainteresowania zawodowe - zdecydowanie cywilista... choć dyplom z czegoś zupełnie innego posiadam, bo z kryminalistyki, a konkretnie pracę napisałem na temat przestępczości komputerowej (wbrew pozorom, temat wcale nie tak mocno rozpracowany, publikacji sensownych nie ma tak wiele). Interesuję się więc przede wszystkim prawem cywilnym, spadkami i procedurą cywilną szeroko pojętą - ale również ochroną danych osobowych, prawem autorskim, a także historią prawa, historią prawa karnego, prawem nieruchomości oraz właśnie szeroko pojętą przestępczością komputerową, związaną z nowymi technologiami, prawem autorskim, prawem własności przemysłowej, znakami towarowymi, a także prawem pracy i ubezpieczeń społecznych.

Inspiracje do powstania tego bloga? Na pewno Piotr Waglowski, Vagla, którego publikacje i działalność śledzę czytelniczo od lat już kilku. I z pewnością - autor bloga Sub iudice - z którego opiniami, jako były pracownik naszego polskiego sądownictwa bardzo mocno się zgadzam. Staram się, aby lista blogów, jakie linkuję w kolumnie po prawej stronie, na bieżąco powiększała się, aby znalazł się na niej każdy znany mi, a wart polecenia blog, traktujący o prawie.  

Pozdrawiam i zachęcam do dyskusji, komentowania :)